sobota, 10 grudnia 2011

Łosoś prosty jak drut


Nie znam nikogo, kto nie lubiłby łososia. Ja kocham go pod każdą postacią – grillowanego, gotowanego na parze i pieczonego na wszystkie sposoby. Dzisiaj w pośpiechu wrzuciłam go na patelnię i usmażyłam na łyżce masła. Nie jest to najzdrowszy sposób na przyrządzenie ryby, ale na pewno najszybszy. Wcześniej go posoliłam i popieprzyłam. Tuż przed podaniem skropiłam obficie sokiem z cytryny. Zjadłam ze duszonym szpinakiem na maśle (tylko jedna łyżeczka), z dużą ilością czosnku. Do tego dodałam pół szklanki gotowanego ziarna quinoa. Palce lizać!

Oczywiście wszyscy wiemy, że należy kupować łososia żyjącego w warunkach naturalnych, a nie hodowlanego z Norwegii? W sieci jest mnóstwo informacji na temat tego, jak wybierać ryby. Ostatnio odkryłam stronę Stowarzyszenia Importerów Ryb, a na niej kilka ciekawych informacji – polecam.


Dodam jeszcze w ramach Post Scriptum, że ok. 80 proc. sobotniego czasu kuchennego poświęciłam sernikowi na deser. Skończyło się to niejadalnym dramatem, który i tak został skonsumowany... Następny na pewno będzie udany, o czym niezwłocznie poinformuję ;-)

2 komentarze:

  1. podzielam twoj zachwyt nad lososiem -:)
    chyba najbardziej lubie wedzonego


    szkoda tylko sernika .. ja tez droga wlasnych prob mam przepisy , ktore smakuja i te co dadza sie tylko zjesc -:( ale wszystkie sa zjadane

    czekam na kolejna twoja probe sernika, bo to moje ulubione ciasto

    OdpowiedzUsuń
  2. No to już znasz kogoś nielubiącego łososia ;) nawet, jeśli wygląda tak apetycznie jak Twój dla mnie to coś niejadalnego :]

    Czekam na sernik, mam lenia kuchennego, ale może się zmobilizuję :)

    OdpowiedzUsuń